31 maja 2025 roku, w sobotnie popołudnie i wieczór, Chocimek tętnił życiem, śmiechem i dźwiękiem potężnych silników. To właśnie tu, w sercu zielonogórskich lasów, Koło Łowieckie „Bór” po raz kolejny miało zaszczyt gościć dzieci z Domu Dziecka w Lubsku, organizując dla nich wyjątkowy Dzień Dziecka – dzień pełen przygód, emocji i szczerej radości, której nie sposób było nie zauważyć.

Już od pierwszych chwil na twarzach naszych małych gości malowało się niedowierzanie i ekscytacja – wszystko za sprawą niezwykłych pojazdów, które otwierały wydarzenie. Potężne Mustangi, z silnikami ryczącymi jak dzika natura, zabrały dzieci w emocjonujące przejażdżki po okolicy – niezapomniane wrażenia gwarantowane!


Następnie przyszedł czas na wyjazd do lasu naszym kołowym „osinobusem”, który sam w sobie jest atrakcją. Kierował niezawodny kolega Leszek. Tam czekała edukacyjno-przyrodnicza przygoda – rozkładaliśmy sól w lizawkach, sypaliśmy kukurydzę na zaporówkach, a wszystko po to, by pokazać najmłodszym, na czym polega codzienna troska o dziką zwierzynę. Wiedze przekazywał podłowczy Kamil, który jak nikt inny zna nasze łowisko.

Szczególnym punktem wyprawy było spotkanie z leśniczym Marcinem, który zabrał wszystkich na uprawy leśne, opowiadając o tym, jak rośnie las i jak się nim opiekuje. Nie zabrakło oczywiście degustacji – dzieci z ciekawością sięgały po świeże pędy sosny, odkrywając ich niezwykły smak. Marcin został pod koniec sowicie obsypany… kukurydzą – na szczęście, bo śmiechu przy tym było co niemiara!
Po powrocie na teren domku łowieckiego, czekały już przygotowane kiełbaski i prażona kukurydza, o które zadbali niezawodni Marcin i Tomek. Zapach ogniska i wspólne pieczenie jedzenia stworzyły atmosferę jak z rodzinnego biwaku.
Kolejna część spotkania to już prawdziwa feeria dziecięcej energii – na placu za stodołą rozstawione były dmuchane zamki, a animatorzy czarowali dzieci malowaniem twarzy, tatuażami i licznymi zabawami. Radość była wszechobecna – niezależnie od wieku, każde dziecko znalazło coś dla siebie.


Ogromnym hitem okazało się również stanowisko ASG, przygotowane przez Natana i jego kolegę. Dzieci mogły spróbować swoich sił w strzelaniu z różnego rodzaju pistoletów – emocje sięgały zenitu!


Oczywiście nie zabrakło słodkiego akcentu – ciasta z cukierni kolegi Miłosza znikały w mgnieniu oka, przynosząc chwilę błogiego odpoczynku.
Na koniec dnia – gdy słońce chyliło się ku zachodowi – Chocimek znów zatrząsł się od ryku silników. Na sygnałach, z hukiem i uśmiechami, przyjechała kolejna ekipa amerykańskich samochodów, by z fasonem odwieźć naszych gości z powrotem do domu.
To był dzień pełen emocji, wzruszeń i szczerej dziecięcej radości. Dla nas, członków Koła Łowieckiego „Bór”, to zaszczyt i ogromna przyjemność móc dzielić się tym, co mamy – naturą, pasją, czasem i sercem.
Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji tego magicznego dnia – bo właśnie dzięki takim chwilom wiemy, że to, co robimy, ma sens.
fot. red. Paweł Ławrynowicz